"
Sekret jest jednym z siedmiu praw, decydujących o osobistym
sukcesie.
Fragmenty
Sekretu odnaleźć można w ustnie przekazywanych opowieściach,
literaturze, religiach i filozofiach, istniejących na przestrzeni
wielu wieków.
Po
raz pierwszy jednak wszystkie kawałki Sekretu złożono w całość,
niesamowitą rewelację, zdolną zmienić życie każdego, kto po nią
sięgnął.
Dzięki
tej książce nauczycie się, jak wykorzystać Sekret w każdym
aspekcie swojego życia, by zdobyć szczęście i pieniądze, trwając
przy tym w dobrym zdrowiu i przyjaźni dla wszystkich.
Sekret
zawiera mądrości współczesnych nauczycieli - mężczyzn i kobiet,
którzy dzięki niemu mogą teraz opowiadać o swoich własnych
niezwykłych dokonaniach:
przezwyciężaniu
nieuleczalnych dolegliwości, zwalczaniu życiowych przeszkód i
osiąganiu tego, co dla wielu wydaje się niemożliwe."
Ta
piękna wizja świetlanej przyszłości tkwi w małej,
kilkudziesięciostronnicowej książce, możliwej do nabycia za
przystępną ceną. Czemu zatem nie jest ona rozpowszechniania w
bibliotekach, przytułkach dla bezdomnych (niech sobie dom myślami
przyciągną), szpitalach (samouleczenie też jest możliwe!),
szpitalach psychiatrycznych (wygoń z myśli schizofrenię to
będziesz zdrowym i szczęśliwym człowiekiem), McDonaldach
(przyciągnij myślami frytki, po co masz je kupować!)?
Według
obietnic autorów życie po przeczytaniu tej książki ulega
całkowitej przemianie.Przeczytałam.
I
co? No nico, jestem nadal tak samo humorzasta, zdystansowana do
świata, nadal posiadam wady, które posiadałam do tej pory,
objętość mojego portfela wcale nie rozrosła się do horrendalnych
rozmiarów (a raczej uległa pomniejszeniu, bo książka nie była,
niestety, z poświątecznej przeceny), a lista marzeń do realizacji
nadal pozostała długa. Czy mam aż tak wielkie problemy z
ujarzmianiem własnych myśli czy problem dotyczy czegoś innego?
Jako
kontrargument przytoczę fragment książki, na którą wydanie
comiesięcznych oszczędności jest o wiele lepszą inwestycją niż
wydanie ich na "Sekret" (dzięki Bogu, mamy Allegro i
możliwość szybkiego pozbywania się rupieci intelektualnych).
Mianowicie, Richard Wiseman, autor "59 sekund" pisze:
"Według
niektórych autorów, w 1953 roku zespół badaczy przeprowadził
eksperyment ze studentami ostatnigo roku Uniwersytetu Yale, których
poproszono o zapisanie celów, jakie chcą osiągnąć w życiu. 20
lat później, naukowcy odnaleźli osoby biorące udział w
eksperymencie i okazało się, że jasno sprecyzowane cele życiowe
miało 3 % badanych oraz, że właśnie oni zgromadzili majątek
przewyższający majątek pozostałych 97 % uczestników razem
wziętych. (...)Jest tylko mały problem- według wszelkich danych
taki eksperyment nigdy się nie odbył. (...) Podobne
legendy od lat trafiają do współczesnych umysłów i w wielu
wypadkach mogą ograniczać szanse osiągnięcia wyobrażanego celu.
Co gorsza, takie porażki często sprawiają, że ludzie przestają
wierzyć, że mają jakiś wpływ na swoje życie. (...) Czy droga do
szczęścia rzeczywiście miałaby polegać na wypieraniu negatywnych
myśli?"
Jak
pisał Dostojewski:
"Spróbuj
nie myśleć o niedźwiedziu polarnym,
a
wkrótce się przekonasz,
że
przeklęte zwierzę co chwila przychodzi ci do głowy"
"Sekret"
zaleca koncentrowanie się na pozytywnych myślach i unikanie
negatywnych wizji przyszłości. Gorzej, jeśli nagle nasze
optymistyczne myślenie się.. zniedźwiedzi :)
Dla szczególnie zainteresowanych, nie posiadających książki: http://www.youtube.com/watch?v=inlFwxVtaN8
No comments:
Post a Comment